czwartek, 9 maja 2019

"Rysa" Igor Brejdygant

Współczesna Warszawa. Ginie bezdomny alkoholik. Prowadząca śledztwo komisarz Monika Brzozowska przeczuwa, że w sprawie chodzi o coś więcej niż porachunki kloszardów. Kolejne zbrodnie o podobnym modus operandi potwierdzają jej przypuszczenia. W toku śledztwa okazuje się, że dawne grzechy zamordowanych wiążą się z błędami młodości samej komisarz. Cierpiąca na zaniki pamięci Brzozowska zostaje wplątana w niebezpieczną grę, która zmusi ją do spojrzenia wstecz i ponownej walki z demonami przeszłości. Demonami, które przed laty pokonała tylko pozornie.

Książka opowiada o tym, że nigdy nie możemy być pewni pewnego. Pewni tego, że jesteśmy pewni tego co sami robimy. Oczywiście, że nie pamiętamy dokładnie danej sytuacji z np. 10 lat wstecz, ale chodzi o to, że powinniśmy patrzeć na to przez pryzmat marginesu błędu. 

Jeżeli chodzi o książkę to na początku wcale mnie nie zachęciła do czytania. Myślałam nad tym czy ją sobie nie odpuścić ale stwierdziłam, że dam jej szansę. Na szczęście kilkanaście kartek później się rozkręciła co bardzo mnie ucieszyło.. Jednakże końcówka mnie rozczarowała.

Sądziłam, że dostanę wyjaśnienie zagwozdki całej książki, ale tylko bardziej zrobiła mi mętlik w głowie z którego już nic nie rozumiem.

 Mam wrażenie, że zabrakło w tej książce kilka kartek na rozwiązanie wątku. Jakby książka została zakończona w połowie akcji. Więc nawet nie wiem co mam o tej książce sądzić czy przeczytać ją kiedyś jeszcze raz i spróbować doszukać się w niej odpowiedzi, której teraz nie znalazłam. Czy sobie odpuścić i liczyć na to, że ktoś to zrozumiał i mi to wyjaśni? 😕

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia