sobota, 25 maja 2019
"Dom przy Foster Hill" Jaime Jo Wright
Kaine Prescott dobrze wie, co to śmierć. Dwa lata temu straciła męża, a jej błagania o przeprowadzenie śledztwa w sprawie jego podejrzanego wypadku trafiły w próżnię. Rozpaczliwa potrzeba rozpoczęcia nowego życia skłania Kaine do kupienia w ciemno starego domu w miasteczku w stanie Wisconsin, z którego pochodził jej dziadek. Jednak rzut oka na ten upiorny opuszczony dom wystarcza, by natychmiast zwątpiła w słuszność swej pochopnej decyzji. A kiedy mroczne sekrety domostwa wypływają na wierzch, Kaine jest zmuszona zmierzyć się z przerażającą prawdą, że już nie ma gdzie się ukryć.
Sto lat wcześniej dom na Foster Hill kojarzy się Ivy Thorpe jedynie z bolesnymi wspomnieniami. Gdy w jego pobliżu zostaje znaleziona nikomu nieznana martwa kobieta, Ivy czuje się w obowiązku odkryć jej tożsamość. Poszukiwania wiodą ją na niebezpieczny grunt, wskrzeszając przykre wspomnienia i wymuszając odnowienie znajomości z mężczyzną, który kiedyś złamał jej serce. Czy Ivy zdoła rozwiązać zagadkę i na nowo odnaleźć nadzieję, zanim kolejna osoba – na przykład ona – straci życie?
"Wiem, że pochodzę z rodziny silnych kobiet, które walczyły o swoją rodzinę, walczyły o bliskich, których kochały, i widziały nadzieję w przyszłości. I wiem, że jestem jedną z nich."
Książka opowiada o tym, że jeden dom może połączyć kilka pokoleń ze sobą bez względu na to czy tego chcemy czy nie. Położenie lat 1906 z współczesnością.
Autorka idealnie połączyła razem te wydarzenia w jedną całość. Połączyć tak odległe od siebie wydarzenia by można było je ze sobą połączyć.
Jedna z naszych głównych bohaterek próbuje dojść do siebie po stracie męża. A druga dołącza do prowadzonego śledztwa w sprawie znalezienia ciała denatki w wnęce drzewa w okolicach Domu przy Foster Hill.
Na początku nie sądziłam jak mogą wiązać się te dwa wątki razem ze sobą, ale każda kolejna przeczytana strona wyjaśniała moje pytania. Książka łączy w sobie odrobinę z romansu, trochę z kryminału i thrillera.
Osobiście jestem zadowolona z tej książki, jednakże bardzo mnie zastanawiają dalsze losy bohaterek. Brakowało mi w tym po jednym rozdziale na zakończenie.. A może będzie jakaś kontynuacja i wtedy się wszystko rozwinie bardziej.
Nadzieja, nadzieja, nadzieja. Ona zawsze była, jest i będzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz