No dobrze... I co teraz? - szepnęłam do siebie, pochylona nad zimnym ciałem. Westchnęłam mimochodem.
Z ciężkim sercem przykryłam powieki zastygłych w agonii oczu. Obejrzałam dokładnie szczątki i znalazłam kilka śladów po cięciach, poparzenia oraz dziwne, dość nietypowe rany - wyglądały na efekt działania jakiś zaklęć. Walczył do końca.
Jest to książka, którą możecie zacząć rano i skończyć czytać w nocy. Nie oderwecie się od niej. Autorka przeplata towarzyszy tytułowej Evi'Deth na miarę Tolkiena czy Wiedźmina. Mi te połączenie bardzo odpowiada, zważając na to jak różne rasy muszą ze sobą współgrać i stanąć ramię w ramię w obliczu natarcia wroga.
Wracając do samej treści - bohaterka pragnie pomścić śmierć swojego towarzysza krwi - Draco i postanawia odnaleźć odpowiedzialne osoby za jego śmierć. W czasie jej podróży spotyka różne osoby, różna sytuacje z których wychodzi obronną ręką i dalej idzie przed siebie.
Autorka pokazuje nam przez to, że co by się nie działo w życiu ciągle się podnosimy i idziemy naprzód. Za każdym razem jak upadniemy. Są także blisko nas osoby, które nas wspierają w podnoszeniu się, ale także stoją ramię w ramię z nami.
Pomimo tego, że chcemy być niezależni i żyć po swojemu, to widzimy tutaj, że dobrze mieć przyjaciół bądź po prostu towarzyszy, by nie być samemu w potrzebie i mieć w kimś podporę na gorsze chwile. By mieć z tyłu głowy, że możemy na kogoś liczyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz