środa, 26 czerwca 2019

"Gdzie śpiewają diabły" Magdalena Kubasiewicz



Ewa, siostra bliźniaczka Piotra, zaginęła bez śladu.
I chociaż minęło już dziewięć lat, on nadal nie potrafi się z tym pogodzić.
Nieoczekiwanie w sprawie Ewy pojawia się nowy trop.
Jej zdjęcie znaleziono w rzeczach Patrycji, dziewczyny zamordowanej w Azylu, miasteczku gdzieś na końcu świata. 
Śledczy bezradnie rozkładają ręce, a Piotr bez chwili wahania wyrusza w podróż, by
dowiedzieć się czegoś więcej. Trafia na miasteczko niczym z horroru:
małą społeczność, mroczne sekrety i zmowę milczenia.

Maria nie była diabłem.
Miała tylko jego serce,
zamknięte w szkatułce z różanego drewna.

Akcja całej książki dzieje się w małym, zapomnianym miasteczku Azyl na końcu świata.
Piotr próbując dowiedzieć co się stało z jego siostrą trafia właśnie do tego miasteczka niesiony dowodem oraz przeczuciem, że w tym miejscu była jego siostra i tutaj ją znajdzie.

Czy aby na pewno odnajdzie własną siostrę?
Czy miasteczkowi otworzą ramiona i chętnie przywitają nowego przybysza?

Na pierwsze pytanie nie odpowiem, ponieważ odpowiedź zawarta jest w książce.
Jednakże co do drugiego pytania to miasteczko nie cieszyło się na przybycie obcego.
Preferują spokój, który niedawno został zaburzony przez policjantów, który badali sprawę śmierci mieszkanki Azylu.

Azyl jest miasteczkiem stworzonym dla osób, które nie mogą odnaleźć się w gronie najbliższych i otaczającym świecie. Jest miejscem dla osób, które poszukują zrozumienia innych osób przy których nie będą się czuli wyobcowani. Jest to miejsce w którym nawet ja chciałabym się znaleźć. Czasami mi samej trudno się odnaleźć w zawiłościach życia i pragnę chwili odpoczynku.

Jako małe dziecko bardzo uwielbiałam opowiadania, bajki dlatego nie zdziwiło mnie to, że książka także zawiera historię miasteczka. Każda historia różni się od siebie. Każdy mieszkaniec posiada własną historię miasteczka. Własne wyobrażenie powstania i to od czego powstało. Czy to Diabeł był pierwszy czy Czarownica?
Pierwszą historię, którą czytamy w książce jest historia opowiedziana przez starą Iwanową.
Chcecie posłuchać?
Był sobie raz Diabeł.
Diabeł miał oczy czarne jak dwa agaty i włosy ciemne jak nocne niebo, skórę zaś białą jak śnieg. Diabeł miał też serce ciemniejsze od skrzydeł kruka i twardsze niż diamenty. Sam nie wiedział, skąd wziął się na świecie - wiedział tylko, że ten świat kiedyś był inny, bardziej przyjazny diabłom. Trzymał się więc głównie lasów, bo szum drzew się nie zmieniał, nie zmieniał się ogień i dym, nie zmieniał się zapach mchu i jego własny głos, kiedy śpiewał pieśni, których nikt nie mógł usłyszeć.

Raz zawędrował nad brzeg jeziora o wodzie tak czystej, że dno dało się zobaczyć nawet na samym środku, gdzie woda była tak głęboka, że z trudem dawało się dopłynąć do dna. Nad jeziorem stała zaś niewielka chatka, w której mieszkała młoda dziewczyna - i dziewczyna ta miała tak czyste serce i tak piękny uśmiech, że Diabeł postanowił zdobyć jej duszę.

Choć panna mieszkała na uboczu, to młodzi mężczyźni nieraz pukali do jej drzwi. Może chodziło o sposób, w jaki się uśmiechała. A może o to, jak patrzyła. Nikogo jednak nie zapraszała do środka i nikt nie potrafił poruszyć jej serca.
Diabły są jednak sprytne i cierpliwe, kiedy im na czymś zależy.

Diabeł siadał więc na brzegu jeziora, grał i śpiewał o minionych dniach, o świecie pełnym magii, o mocy ognia i wody, ziemi i wiatru. Śpiewał o dziwach, jakich dziewczyna nie znała, ale o jakich czasem śniła, a pieśń niosła się daleko nad wodą. Była wiosna, a wiosną coś wisi w powietrzu, coś niespokojnego, co wywabia po długiej zimie, co wzywa do robienia szalonych rzeczy. Rozkwitały pierwsze kwiaty, zieleniły się pąki na drzewach. I sny panny wypełniały ognień, woda, wiatr, żar-ptaki na niebie, mówiące wilki, widma, a przede wszystkim głos Diabła. Najpierw wieczorami otwierała tylko okno, by móc go słyszeć. Potem zaczęła stawać na progu. Po kilku tygodniach wychodziła już na brzeg. Wreszcie, nim wiosna przemieniła się w lato, pierwszy raz usiadła u boku grajka.
Nie przypominał chłopców pukających do jej drzwi, Oni nie znali takich pieśni i takich historii, nie mieli takich oczu i takiego uśmiechu - bo Diabeł umiał uśmiechać się równie pięknie jak ona. Może nawet piękniej.

W taki sposób uśmiechają się tylko diabły, ale dziewczyna nie mogła tego wiedzieć.
Nauczył ją swoich pieśni, snuł historie o innych miejscach i czasach, wymieniał imiona gwiazd. Mała chatka, oczy i palce zmęczone od szycia, rwanie chwastów w ogródku, gdy słońce pali w kark, zbieranie leśnych owoców i prości chłopcy przychodzący po pracy w polu to wszystko zaczęło się wydawać nudne i wstrętne. Myśl o poślubieniu jednego z mężczyzn, którzy ją odwiedzali, o rodzeniu dzieci, póki się nie zgarbi, a jej uroda nie przeminie, przerażała pannę coraz bardziej. I dziewczyna czuła, że żyje tylko dla tych wieczorów spędzonych u boku Diabła, że nic poz jego głosem, ciemnym niebem, jasną tonią jeziora nie ma znaczenia. Diabeł był sprytny i cierpliwy, o nic nie prosił i niczego nie narzucał, pozwalając, by na pieśniach, opowieściach i pytaniach dziewczyny przeminęło lato. Kiedy zaś w chłodnych podmuchach wiatru czuć już było nadchodzącą jesień, kwiaty przekwitały, liście czerwieniły się na drzewach, a na niebie pojawiły się klucze odlatujących gęsi, zapytał, czy chce, żeby nauczył ją magii. Dziewczyna miała czyste serce i kiedyś przeraziłaby ją ta propozycja. Wzbudzała lęk nawet teraz, ale pieśni zasiały w jej duszy nieuchwytną tęsknotę, a uśmiech Diabła nie był już obcy.

Noc nadchodziła wcześniej, a wieczory robiły się chłodne, więc kiedy zapadała ciemność, Diabeł rozpalał ognisko - i w jego blasku uczył pannę magii. Pokazywał, jak utrzymać w ręku płomienie, jak zobaczyć przebłyski przyszłości w przejrzystych wodach jeziora, jak sprawić, by rośliny szybciej kwitły pod dotykiem. Był dobrym, cierpliwym nauczycielem.
Nie zaprotestowała, gdy pewnej szczególnie zimnej nocy objął ją ramieniem.

I kiedy liście z drzew opadły, jezioro skuł lód, a ziemię przykrył śnieg, otworzyła przed nim drzwi swojego domu. Diabeł przestąpił próg, uśmiechając się iście po diabelsku. Serce dziewczyny należało do niego, a gdy uczył ją magii, zmienił jej duszę. teraz mógł po nią sięgnąć, ale czekał - zima przemijała, on zaś dalej mieszkał w chatce i wciąż nie odebrał kochance duszy. Nie pytaj dlaczego. Nikt nie pojmie, co się dzieje w głowie diabła.

Diabły są sprytne i cierpliwe, ale i one popełniają błędy. Diabeł patrzył na kobietę, w której domu mieszkał, i wciąż widział dziewczynę o czystym sercu, pięknym uśmiechu i tajemniczym spojrzeniu. Tę samą dziewczynę, którą pewnego dnia spotkał nad brzegiem jeziora. Zapomniał, że nie jest już tamtą panną - że przecież uczynił ją czarownicą, a czarownice tańczą z ogniem i słuchają wiatru, czarownice widzą przyszłość w wodzie i karmią się siłą ziemi. Czarownice mocno kochają i równie mocno nienawidzą. Czarownice nie są naiwnymi dziewczynami, które może zwieść pieśń i uśmiech.

Śnieg topniał. Nadchodziła wiosna i Diabeł uznał, że dusza, już i tak należąca do niego, powinna zostać ostatecznie odebrana, by on mógł ruszyć dalej. Jakaś jego część nie chciała krzywdzić dziewczyny, lecz lasy, pola i trakt wabiły go z coraz większą mocą. Chłopcy, którzy pukali kiedyś do drzwi chatki, wodzili za nim niechętnymi spojrzeniami, a Diabeł tęsknił za drogą i dość miał ciasnych ścian. Czarownica jednak spojrzała w przejrzyste wody jeziora i zobaczyła tam prawdę.

Tej samej nocy wycięła Diabłu serce.

Zamknęła je w szkatułce i wrzuciła na dno jeziora, przywiązując kochanka do tego miejsca. Czerń diablego serca zabarwiła wodę na czarno, to zaś tak bardzo przeraziło mieszkańców, że spalili chatę. Nie znaleźli jednak czarownicy. Nikt z pobliskiej wioski już nigdy jej nie zobaczył, nikt nie dowiedział się, co ją spotkało. Czasem za to słyszeli śpiew nad brzegiem jeziora i przychodzili wezwani magiczną melodią, a Diabeł zmuszał ich, by rzucali się do jeziora i próbowali wydobyć szkatułkę. Serce Diabła jest jednak ciężkie i twarde, ten ciężar każdego ściąga więc na dno.

Po dziś dzień nad Diablim słychać śpiew.


I jak się Wam podoba pierwsza historia?
Mnie bardzo zachęciła do dalszego czytania książki, by dowiedzieć się jak inne osoby stworzyły własną wersję opowiadania.

Jak dla mnie to przepiękna historia, jednakże po przeczytaniu książki oraz poznaniu historii z różnych stron i od różnych osób, sama mam swoją własną historię, ale zostawię ją dla siebie :)

Morałem książki jak dla mnie jest to, że każdy z Nas poszukuje odpowiedzi na przeróżne pytania na które niekoniecznie chce poznać odpowiedź bądź nigdzie nie można znaleźć odpowiedzi. Opowiada także o tym, że każdy z Nas potrzebuje takiego miejsca jak Azyl. Miejsca gdzie w każdym momencie można przyjechać i odpocząć, wyciszyć się.

Czy kiedykolwiek znajdziemy miejsce w którym możemy pozostać sobą, nie musząc niczego udowadniać oraz cieszyć się bieżącą chwilą?
Mam nadzieję, że kiedyś sama odnajdę takie miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia