czwartek, 8 kwietnia 2021

"Na tropie Węża. Prawdziwa historia seryjnego mordercy i mistrza oszustwa Charlesa Sobheraja" Richard Neville

 Czarujący. Przebiegły jak wąż. Śmiertelnie niebezpieczny.


Tak można opisać Charles'a Sobhraja. Jednego z najsłynniejszych oszustów i seryjnych morderców na Świecie, który działał w Azji w latach 70 ubiegłego wieku.

W książce poznajemy czystą biografię Charles'a. Od jego wczesnej młodości po dojrzałość. Patrzymy jak się zmieniał, jak się zachowywał w różnych sytuacjach. Jak przybierał postawę dostosowując się do zastanej okoliczności. Jak bardzo pragnął być ponad wszystko i być kimś w oczach ojca.

Charles w swoich działania był konsekwentny. Tak jak w życiu człowiek powinien przyjąć pewną postawę, posiadać kręgosłup moralny, kierować się określoną wartością/wartościami. Być pewnym swoich czynów- tak samo sądził Charles i tego się trzymał. Kierowaniem się w życiu by uzyskać aprobatę ojca, chodzić w garniturach, posiadać duży majątek oraz by inni wiedzieli kim on jest, by mógł się czuć jak Pan.

Podczas czytania książki porównywałam bohatera do Charles'a Mansona. Zapytacie może dlaczego. Widziałam u niego dużo podobnych rzeczy, emocji, relacji co u Mansona. Więź między Nim, a jego "współpracownikami", planowanie do przodu różnych wersji wydarzeń, uzależnianie od siebie innych osób. Manson także nikogo nie zabił własnymi rękoma, tak samo Charles Sobhraj. Każdą rzeczy, tą krwawą wypełniała inna osoba. Fakt sam dodawał innym do kieliszków różnych specyfików medycznych, ale to nie to samo co zabić własnymi rękoma.

Jestem pod dużym wrażeniem jak Charles pokonał przeciwności losu oraz to jak potrafił manipulować osoby wokół do takiego stopnia by robiły to co im powie. Dla mnie jest to ogromna, pełna emocji i pewna siebie osoba, która dąży do celu "po trupach".

Każdy w życiu chce coś osiągnąć, zostawić po sobie ślad. Żyć pełną piersią- Charles się do tego stosował. Jego metody na początku były proste i mało bolesne. Najczęściej używał mogadonu by uśpić osobę, pastylki reguletsa na przeczyszczenie by móc się później tą osobą zaopiekować i trzymać ją przy sobie na jakiś czas. Kolejnym specyfikiem jest podanie zastrzyku largactilu. Oczywiście jego metody z biegiem czasu się zaostrzyły, przykładowo: duszenie, topienie, podpalanie zwłok ludzkich, które były podrzucane w różne tereny(plaże Tajlandii).

Książka jest dobrym reportażem, która łączy wyśmienicie dobrze wykonaną pracę reporterską autorów.

wtorek, 27 października 2020

"Spojrzenie w otchłań. Neuropsychiatra i tajemnice ludzkich umysłów" Anthony David

Wybitny neuropsychiatra usiłuje odkryć, co dzieje się w umysłach jego pacjentów.


Książka zawiera opowieści osób, które dotknęły niespodziewane dziwne rzeczy. 
Każdy z Nas żyje każdego dnia. Każdego dnia się budzi, szykuje do pracy. 
Każdego dnia stara się patrzeć w przyszłość, nie zapominając przy tym o sobie. Bardzo szybko w dążeniu do lepszego bytu możemy się zatracić. Czasami nie z własnej winy.

Obserwując swoje otoczenie sami możemy zauważyć, że historie, które opisał autor zdarzają się osobom w Naszym otoczeniu. Może i nawet nam samym? Nie wiadomo. Życie różne plecie scenariusze. Czasami dobre, a czasami złe. 

Zastanawiając się nad samym Sobą czy kiedykolwiek sami nie symulowaliśmy choroby by nie pójść do szkoły czy do pracy? Zapewne znajdą się osoby, które tak zrobiły. Bądź sabotowały własne zdrowie by się nie pojawić w różnych miejscach. Nasz organizm bardzo dobrze reaguje na nasze wybory, czynny dokonane względem własnego ciała.

Przytaczając jedną postać z książki Caitlin jesteś tym co jesz. Każdy to zna, ale Caitlin poznała to na swoim własnym ciele, organizmie. Nie jest łatwo gdy sami wybieramy drogę, którą chcemy podążać, a innym to nie odpowiada.  Bohaterka nie odczuwała potrzeby jedzenia, zachwycania się nad nim. Komentowała to tylko tym, że to zwykła funkcja biologiczna. Jej dietą było chrupkie pieczywo z sałatą, czarna herbata i okazjonalne jabłko. Pomyślicie teraz jak można funkcjonować przy tak małej kaloryczności każdego dnia? No właśnie nie można. Organizm otrzymuje za mało składników odżywczych by normalnie funkcjonować. 

Caitlin także nie uważała się za osobę szczęśliwą. Dlaczego? Podejrzewano atopowe zaburzenie odżywiania, ale może także dołączyła się do tego depresja?
Ubierała się w ciemne ubrania, bez wyrazu, bez siebie. Tak było Jej najwygodniej. Odczuwała brak radości z życia, do którego się przyznała. Życie przepływało jej przez palce, a nawet go nie rejestrowała. Jest osobą, która studiowała. Studiowała drugą wojnę światową. To był jej "konik". Świetnie, że miała własną pasję, zamiłowanie do konkretnego tematu. Pisała książkę na temat powiązań instytucji europejskich tj. Kościoła katolickiego i Czerwonego krzyża na powstanie faszyzmu. Jak dla mnie bardzo dobry temat. Warty uwagi. 

Caitlin jest bardzo inteligentną osobą oraz jest wyczulona na niesprawiedliwość oraz hipokryzję. Skupiła się bardziej na tym co było w przeszłości. Na tym co ją interesowało. Podróżowała na Bałkany by się dowiedzieć co nieco o tych powiązaniach do doktoratu i książki. 

Jak dla mnie każda wyjątkowa osoba jest niepowtarzalna. Pod każdym względem. Czy to ubioru, spojrzenia, wypowiadania się. Nie zawsze potrafimy docenić takie osoby, które Nas otaczają. Próbujemy ich szufladkować, leczyć, bo wydaje się Nam, że coś jest z nimi nie w porządku. Mają jakieś zaburzenia, bo różnią się pod kilkoma rzeczami od innych. To jest właśnie to. Ta odmienność. Odmienność, która odstrasza innych. Nieznane dla nich są spostrzegania pod taki kątem życia. Dla nich jest one bardziej skomplikowane. Bardziej zagmatwane, bardziej interesujące. Warte głębszego odkrycia. Dzięki takim osobom zauważamy, że świat nie jest taki jak się nam wydaje. Jest bardziej złożony. Że My jesteśmy ważną częścią Świata i powinniśmy czasem bardziej się zastanowić nad tym co robimy z własnym życiem.

Autor książki przekazuje nam to, że nie powinniśmy zapominać o tym, że nasze spostrzeganie świata, byt oraz to co sami bierzemy oraz oddajemy na zewnątrz pozostanie z nami i po nas. Pamiętajmy, że nasz mózg, neurony, podświadomość i wszystkie inne rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Gdy jedno zawodzi, drugie także przestanie prawidło pracować. Dbajmy o własne dobre samopoczucie, o poczucie bezpieczeństwa, realizacji swojego życia. Wspierajmy się wspólnie. Pamiętajmy o sobie oraz o tym, że każdy z Nas jest wyjątkowy. Niezastąpiony. Unikalny. Jedyny.

poniedziałek, 11 listopada 2019

„Ostatni żywy świadek. Prawdziwa historia znanego seryjnego mordercy w historii Teda Bundy'ego" oraz "Ted Bundy. Rozmowy z mordercą" Stephen G. Michaud i Hugh Aynesworth

Ted Bundy to pierwszy amerykański seryjny morderca - celebryta i jedna z najbardziej przerażających zagadek w dziejach kryminalistyki.

Był przystojnym, elokwentnym studentem prawa o chłopięcym uroku. Miał szanse na błyskotliwą karierę polityczną. Był jednak też drapieżnikiem i zboczeńcem, który mordował i okaleczył przynajmniej trzydzieści młodych kobiet. Wiele z nich było studentkami, lecz dwie miały zaledwie dwanaście lat.


Był sadystycznym mordercą.


Był mistrzem manipulacji.


Osoby, które interesują się tematyką zbrodni oraz wszystkim, co jest powiązane ze zbrodniami zapewne kojarzy nazwisko Bundy. Któż by nie kojarzył najsłynniejszego seryjnego mordercy? Jak to jest być seryjnym mordercą? Czy to uwarunkowanie genetyczne, nabyte czy zależne od okazji?

Obie książki ukazują jak istota ludzka może manipulować, być osobą infantylną, a jednakże być uznawaną za szarmancką, obytą w towarzystwie oraz inteligentną osobą.

Czytając obie książki wchodzimy w świat Teda "króliczka", który miał swoje własne podejście do świata i do ludzi. Nigdy nie był towarzyski, bardziej się izolował od rówieśników.
Klasycznie biorąc był impulsywny, skłonny do przemocy, niezdolny do odczuwania winy i wyrzutów sumienia. Dużo osób mówiło, że jest geniuszem, ale wcale tak nie było. Jego IQ 124 udowodniło, że w college'u był bardzo dobrym studentem, ale na studiach prawniczych już tak dobrze mu nie poszło. Uważano, że jego niedojrzałość emocjonalna i siła kompartmentalizacji* pozwoliła pogodzić myśl o dokonanych morderstwach z wypieraniem się ich. Mordował zwykle przy użyciu tępego narzędzia, czasami przez uduszenie. Kilka ciał kobiet zostało zdekapitowanych(oddzielenie głowy od reszty ciała). Wykorzystywał także seksualnie swoje ofiary, przed morderstwem oraz po dokonaniu, dopuszczając się nekrofilii.

Z wyglądu zewnętrznego był przystojnym mężczyzną. Kobiety momentalnie same "ciągły" do Teda. Kto by tego nie chciał? Tedowi bardzo imponowało to, że kobiety postrzegały go jako atrakcyjnego mężczyznę. Udało mu się stworzyć "normalny" związek partnerski z Carole Ann Boone, która właśnie nazywała go "króliczkiem".

Poniżej przedstawiam tabelę z zidentyfikowanymi i znalezionymi ofiarami Teda. Szacuje się o wiele więcej ofiar, które mogły zginąć z rąk Króliczka.
L.p.NazwiskoWiekMiejsce morderstwaStanData morderstwaData odnalezienia zwłok
1.Lynda Ann Healy21SeattleWaszyngton1 lutego 19743 marca 1975
2.Donna Manson19OlympiaWaszyngton12 marca 1974Nie odnaleziono
3.Susan Rancourt18EllensburgWaszyngton17 kwietnia 19743 marca 1975
4.Roberta Parks22CorvallisOregon6 maja 19743 marca 1975
5.Brenda Ball22BurienWaszyngton1 czerwca 19741 marca 1975
6.Georgeann Hawkins18SeattleWaszyngton11 czerwca 1974Nie odnaleziono
7.Janice Ann Ott23IssaquahWaszyngton14 lipca 19746 września 1974
8.Denise Naslund19IssaquahWaszyngton14 lipca 19746 września 1974
9.Nancy Wilcox16HolladayUtah2 października 1974Nie odnaleziono
10.Melissa Smith17MidvaleUtah18 października 197427 października 1974
11.Laura Aime17LehiUtah30 października 197431 października 1974
12.Debra Kent17BountifulUtah8 listopada 1974Nie odnaleziono
13.Caryn Campbell23SnowmassKolorado12 stycznia 197515 lutego 1975
14.Julie Cunningham26VailKolorado15 marca 1975Nie odnaleziono
15.Denise Oliverson25Grand JunctionKolorado6 kwietnia 1975Nie odnaleziono
16.Lynette Culver13PocatelloIdaho6 maja 1975Nie odnaleziono
17.Susan Curtis15ProvoUtah28 czerwca 1975Nie odnaleziono
18.Margaret Bowman21TallahasseeFloryda15 stycznia 197815 stycznia 1978
19.Lisa Levy20TallahasseeFloryda15 stycznia 197815 stycznia 1978
20.Kimberly Leach12Lake CityFloryda9 lutego 19787 kwietnia 1978


Czytanie obu książek nie było łatwe. Czytanie o tym, jak policja w tamtym okresie była bezradna. Czytając o tym, jak ofiarny nieświadome zagrożenia same wchodziły do garbusa napastnika. Jaka wtedy była mentalność ludzi? Jaka wtedy była procedura łapania przestępców?

Dochodzę do wniosku, że gdyby stany, w których Tedy siał zamieszanie i mordował, były bardziej ze sobą zgrane (rozumiejąc przez to wymianę informacji) mogliby oni szybciej go złapać. Tedowi udało się dwa razu uciec i przez dłuższy czas przebywać na wolności, jednakże później i tak zostaje złapany i postawiony przed Sąd.

Ted zostaje skazany za zabójstwo Kim Leach, a jego wyrokiem było stracenie na krześle elektrycznym. 

Książka "Ted Bundy. Rozmowy z mordercą" są przepisanymi rozmowami Stephena i Hugha z Tedem. Czytając widzimy dokładnie jaki był tok myślenia, tok wypowiadania się, manipulacji słuchaczami. Jego "przyznawanie się" nie jest jego przyznawaniem się. Ted opowiada o osobie jako w trzeciej osobie. Składa hipotetyczne założenia jaki mógłby być oprawca. Co go mogło kierować. Jak sam może się przyczynić do schwytania zbrodniarza.

To nie są książki dla osoby, która by chciała spędzić z nimi jeden wieczór. Z nimi trzeba na spokojnie. Czytać w ulubionym miejscu, z kieliszkiem wina. Tak, tak to jest to. Dokładnie przeanalizować to, co zostało zapisane na kartkach spowiedzi Króliczka. 
Pozwoliło mi to samej spojrzeć inaczej na osoby, które są wokół mnie. Czy sama jest w stanie zgadnąć kto może patrząc prosto mi w oczy kłamać?


"Ludzie myślą, że przestępcy to garbate, zezowate potwory, prześlizgujące się gdzieś w mroku i pozostawiające za sobą śluzowate ślady. A jednak są oni istotami ludzkimi".


Dokładnie dwa miesiące po czterdziestych drugich urodzinach Teda zostaje wykonany wyrok - stracenie na krześle elektrycznym 24 stycznia 1989.












*Kompartmentalizacja to zaburzenie osobowości polegające na rozdzieleniu części jaźni, które zachowują się, jakby posiadały odrębne i różne systemy wartości.

środa, 4 września 2019

"Martwe ciała" Michał Larek, Waldemar Ciszak




"A seks jest przymusem. [...] nie ma takiej siły, która może powstrzymać seks."


Edmund Kolanowski, poznański nekrofil, działał w latach osiemdziesiątych XX wieku.


Książka została wydana po raz drugi, wypełniona większą ilością wiadomości oraz poprawiona.
Czytelnik, który jeszcze nie miał okazji zapoznać się z Edmundem Kolanowskim powinien nadrobić zaległość czytając tą książkę.

Osobiście już czytałam inne książki oraz podcasty o Edmundzie, ale lubię pozycje, które są zbiorem i podsumowaniem wiedzy na dany temat.

Historia Edmunda nie jest łatwa. Jest to ciężka historia i może być ciężko zrozumieć postępowanie takiej osoby. Wiadomo, każdy z Nas ma swoje preferencje seksualne, uczuciowe i tym podobnym, ale taka preferencja seksualna nie jest przyjmowana w normalnym środowisku społecznym.

Edmund w swoich czynach doszedł do perfekcji. Wycinał narządy z taką precyzją z jaką może się poszczycić wyśmienity chirurg plastyczny. Narządy, które wycinał ofiarom przyszywał do gąbczastej lalki, na której zwykle były do 3 - 4 dni. Później wymieniał je na "nowe".

Kolanowski nie czerpał przyjemności seksualnej z zabijania ofiar, nie był sadystą, ale to co sprawiało mu radość to wycinanie narządów. 

Opinia biegłych z tamtego okresu brzmiała: " Edmund Kolanowski wiedział, co czyni(miał zdolność poznania swoich zachowań). Zdolność kierowania postępowaniem(wola) była prawie nieograniczona w przypadkach zabójstw. Przy czynach profanacji zwłok zdolność pokierowania postępowaniem(wola) była ograniczona w pewnym zakresie, ale nie w stopniu dającym podstawę do uznania, że mamy do czynienia ze znacznym ograniczeniem poczytalności. Czynnikiem ograniczającym u Kolanowskiego zdolność pokierowania postępowaniem(wolę działania) były zakłócenia czynności psychicznych, związane z zaburzeniami osobowościowymi pod postacią psychopatii z wtórną socjopartyzacją, wyrażającą się w zboczeniu seksualnym - fetyszyzmie i nekrofilii.

Rozumując opinię biegłych Edmund wiedział, że zabija, ale miał do tego czynu pretekst? Można to nazwać pretekstem, podkładką? Był egoistycznym i egocentrycznym człowiekiem, który wiedział jak ma zaspokoić swoje zachcianki i potrzeby. Ile osób obecnie wybiera siebie aniżeli inne osoby? Tak, osoba socjopatyczna i narcystyczna zawsze stawia siebie na pierwszym miejscu, ale mi chodzi o to, kiedy my sami decydujemy o swoich czynach. Gdy sami decydujemy co ubierzemy, co zjemy, czego dokonamy. Każdy układa swoje życia pod swoje potrzeby, pragnienia. Edmund miał swoje i się ich trzymał.


Na każdego zawsze przyjdzie pora, tak jak i przyszła na Kolanowskiego. Dwudziestego ósmego lipca 1986 roku w Areszcie Śledczym w Poznaniu Edmund Kolanowski został pozbawiony życia poprzez powieszenie.



Kukły my
Wydrążeni my
Pochylamy łby
Czerep pełen słomy. O!
Nasze suche głosy, gdy
Szepczemy, to
Cisza nic
Jak wiatr w uschłym źdźble
Lub szczurze łapki na pokruszonym szkle
W naszej suchej piwnicy

T. S. Eliot, Wydrążeni (przeł. A. Pomorski)

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

"Historia wilków' Emily Fridlund




Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na Świecie? A gdyby znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by się stało gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina?


"Stań się przez jedną chwilę świadomy tego,
że Życie i inteligencja są czysto duchowe - nie są z materii ani nie tkwią w niej - a wtedy ciało nie będzie narzekać."
Mary Baker Eddy,
Nauka i zdrowie z kluczem do Pisma Świętego




"A więc jednak nie umrę, nie teraz, lecz będę żył półprzytomnie w rzeczywistości,
półgłuchy na nią, w pokoju pachnącym ogniem rozpalonym przez
naszą nieugaszoną wolę."
Timothy Donnelly,
The New Inteligence



Książka zyskała Nagrodę Booker 2017 roku, czyli najbardziej prestiżowej nagrodzie literackiej w Wielkiej Brytanii, przyznawanej za najlepszą powieść anglojęzyczną.
Nie chcę być za nadto krytyczna, ale mnie osobiście książka nie porwała i moim zdaniem nie zasłużyła na te miano. Może gdybym czytała ją w innym wieku, w innym czasie, może sądziłabym inaczej, ale takie jest moje skromne zdanie. Opowiem dlaczego moje zdanie o tej książce jest takie, a nie inne.

Początkowo myślałam, że czytanie tej książki pójdzie mi bardzo szybko, ponieważ ma ona zaledwie 280 stron, więc w porównaniu z innymi książkami to pikuś, ale niestety się przeliczyłam. Przeliczyłam się i to nawet bardzo mocno.

Pierwszym, co mnie raziło to to, że jest strasznie dużo błędów ortograficznych, czego jeszcze nigdy nie spotkałam w książce. Oczywiście literówki się mogą zdarzać, ale żeby aż tak regularnie? W jednej książce? Prawie na co drugiej stronie? No nie wydaje mi się, dlatego to bardzo przeszkadzało mi w płynnym czytaniu.

Drugą sprawą było to, że nie można się było połapać kiedy się kończy opis jednej sytuacji, a zaczyna się kolejnej. Nie mogłam połapać się kiedy Autorka opowiada o czymś co zdarzyło się w przeszłości, teraźniejszości czy w przyszłości. Wszystko zostało wymieszane razem ze sobą. Za brakło mi tutaj dobrego podziału opisów zdarzeń, a także płynnego przechodzenia między nimi. Co skutkowało tym, że nie mogłam się skupić na czytaniu tekstu. Musiałam co jakiś czas odejść od książki i porobić coś całkiem innego, by ponownie do niej wrócić ze świeżym spojrzeniem.

Kolejną sprawą było to, że nie mogłam odgadnąć przesłania książki. Jakie ono było?
Sama do tej pory nie wiem. Znam może kilka sytuacji opisanych w książce, ale jak ja mam je połączyć w całość to nie wiem...

Dla mnie ta książka była trochę stratą czasu. Męczyłam się z nią ponad miesiąc, a miałam nadzieję na weekendówkę. Treść książki bardzo mnie rozczarowała. Liczyłam chyba na więcej po przyznanej nagrodzie, no ale niestety. 

Kolejną kwestią, którą pamiętam jest to, że sąsiedzi, którzy się wprowadzili po drugiej stornie jeziora należeli do jakieś sekty. Czym dalej czytałam, czym dalej próbowałam zrozumieć sens czytanego tekstu, wierzyłam w to, że chodzi o jakąś sekstę. Naprawdę. 
Te niektóre opisy, zachowania. Tragedia.

W czasie mojej czytelniczej podróży (w całokształcie) jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką książką. Z książką, której nie mogłam zrozumieć, która była dla mnie stratą czasu i zmarnowanymi próbami ogarnięcia czytanego tekstu.

Niestety książka ta spotyka się z moją krytyką, ale mam nadzieję, że moje stanowisko osoby krytykującej dobrze przedstawiłam. Zapewne znajdą się osoby, które się nie będą zgadzały z moją opinią. Każdy ma do tego prawo. 
Ja swoje stanowisko poparłam argumentami i mam nadzieję, że nikt sobie nie pomyśli jaka to ze mnie wredna i niemiła osoba.

czwartek, 25 lipca 2019

"Bestie. Zbrodnie i kary" Janusz Maciej Jastrzębski




Książka jest zbiorem informacji na temat zbrodni popełnianych w Polsce w drugiej połowie XX wieku. Są w niej wymieniani najbardziej znani Polscy Seryjni Mordercy, którzy mrozili krew w żyłach swoimi zbrodniami.

Nie jest ona dla każdego. Sama strasznie długo ją czytałam, ponieważ to nie jest lektura na dwa - trzy dni. Trzeba się w nią zagłębić. Zrozumieć opisane sytuacje, a także próbować zrozumieć modus operandi sprawców. Jak na mnie długą ją czytałam, ale to nie tylko dlatego, że czytałam powoli bądź ją odłożyłam na bok. Nie, co to to nie. Starałam się dziennie ją czytać, zaznaczać różne ciekawe wiadomości i inne rzeczy. Chodzi o to, że czytając jak ludzie mogą być naiwni, tak bardzo samolubni i głupi, to nie mogłam tego czytać. Sama nienawidzę rozmawiać z osobami, którzy udają głupka, robią z siebie małego nieporadnego dziecka. Po prostu nie znoszę debilizmu ludzi. Tego jak można być aż tak głupim, by robić niektóre rzeczy. Nie mieści mi się to w głowie.

Wracając do książki to Autor nie przebiera w słowach. Nazywa rzeczy po imieniu, co bardzo szanuję. Spotykamy się z Mazurkiewiczem, Ołdakiem, Kotem, Arnoldem, Knychałą. Nie może także zabraknąć Kolanowskiego z Tuchlinem, do tego jeszcze Trynkiewicz, a na koniec Pękalski.

Gdyby ktoś mnie zapytał co mi najbardziej przypadło do gustu czytając książkę to pokazanie jak sprawcy przyznają się do swoich zbrodni oraz to jak je w późniejszym czasie odwołują. Wiadomo powszechnie, że jakieś wiadomości bądź zbrodnie będą prawdziwe i zostaną przypisane sprawcy, ale mówili oni także rzeczy zmyślone. Doskonałym takim przykładem jest Leszek Pękalski, który w czasie śledztwa powiedział, że zabiła 77 osób, ale sugerował, że mogło ich być około 90. Z czego prokurator oskarżył go o 17 morderstw, 2 gwałty i porwanie niemowlęcia. Jednakże z biegiem czasu Pękalski wycofywał się ze swoich oświadczeń, mówiąc, że policjanci nakłaniali go do przyznawania się i mówienia konkretnych rzeczy. Ciężko jest pracować z osobą, która może być poddawana presji i manipulacji. Nie wiadomo wtedy co było i jest prawdą. Trzeba każdy szczegół dokładnie sprawdzać co zajmuje bardzo dużo czasu i energii śledczych.

Większość zbrodni zostaje popełnianych ze względu na stare urazy, zemstę oraz skrzywienia psychiczne sprawców. Drugą stroną większość popełnianych jakichkolwiek zbrodni dokonuje się na tle seksualnym. Czy to ofiara jest kobietą czy mężczyzną - zbrodnia musi zostać dokonana. Jak by to ująć delikatnie: "Bo jak ja spotykam kobietę, to zaraz bierze mnie furia" tak mówił Stanisław Modzelewski. Czy w tym coś złego? Można powiedzieć, że tak i nie. Patrząc z mojej strony to gdy się spotyka znienawidzoną osobę, obojętnie czy to kobieta czy mężczyzna to momentalnie coś mnie bierze. Nie mam ochoty przebywać w jednym pomieszczeniu z tą osobą, a najlepiej by było gdy ta osoba zniknęła. Możliwe, że tak samo myślał Modzelewski? Na to nie znam odpowiedzi.
Albo "Mogłaby być żywa, ale żywa by mnie nie chciała. Dlatego musiałem zabić, żeby się nie broniła" Leszka Pękalskiego. Każdy powód jest dobry by zabić, a niektóre sytuacje temu sprzyjają.

Czytając historię każdego opisanego sprawcy, powielał się cały czas jeden schemat:
  • nieprawidłowy popęd seksualny,
  • sadyzm,
  • upośledzenie mózgowe,
  • zaburzenia osobowości,
  • zboczenia seksualne,
  • preferencje kontaktów oralno - genitalnych,
  • zachwianie hierarchii wartości,
  • brak opieki matki bądź matka nie zajmuje się dzieckiem w młodości,
  • ojciec nie bierze udziału w wychowaniu dziecka,
  • zachwiany obraz rodziny.

Tak samo tyczy się schematu działania sprawców:
  • działa samotnie,
  • atakuje z zaskoczenia,
  • tępe narzędzie,
  • atakuje w miejscach odosobnionych takich jak leśne dróżki, lasy,
  • atakuje przypadkowe osoby bez większego zastanowienia się,
  • atakuje w różnych porach roku oraz dnia,
  • godzina oraz miejsce ataku zależy także od tego czy w danym momencie "czuje" potrzebę mordu,

Schematy się powielają i są do siebie podobne ale sprawcy są inni. Każdego z nich trzeba rozpatrywać osobno. Każde morderstwo musi być rozpatrywane bez względu na to czy ktoś już go przypasował do innego schematu, ponieważ może w trakcie analizy wyniknąć coś całkiem innego.

Bardzo lubuję się w książkach, które systematyzują moją wiedzę oraz takie które zawierają w sobie cząstki historii danych spraw, z czego nie muszę ich szukać w osobnych książkach i wystarczy, że wrócę do tej jednej grubszej książki by znaleźć to co szukałam, a później dopiero szukać innej książki, która pozwoli mi głębiej wczytać się w historię.



poniedziałek, 8 lipca 2019

"Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków" Mary Roach



Czy wiesz, że Twoje życie jest warte 2,7 miliona dolarów?
Dlaczego pacjenci po przeszczepach mają większą ochotę na seks?

Dopiero w 1846 roku po raz pierwszy został użyty eter w czasie operacji.
Jednymi z pierwszych kar było powieszenie, rozerwanie końmi. Gdy coś zostało z ciała to zostało nabite na pal. Pierwszy raz spotkałam się z nabiciem na pal w książce "Achaja" Andrzeja Ziemiańskiego i szczerze Wam powiem, że wtedy bardzo polubiłam określenie "nabicie na pal". Ten kto czytał "Achaję" zapewne mnie rozumie.

Kolejną karą był "gibbet", czyli ciało złoczyńcy najpierw zanurzano w smole, a później wystawiano je w wiszącej klatce na widok publiczny.
Ciekawi mnie co by było gdyby teraz, w latach teraźniejszych powróciły dawne stosowane kary cielesne? Czy ludzie chętnie by w nich uczestniczyli oraz oglądali? Czy raczej musiało by się to odbywać za zamkniętymi drzwiami?

W książce znalazłam strasznie dużo "smaczków", ale podzielę się z Wami tylko kilkoma by nie psuć zabawy.

 Zawsze mnie ciekawił zapach rozkładającego się ciała. Podobno jest on gęsty i przesłodzony - słodki, ale nie tak jak kwiatowy. Coś pomiędzy gnijącymi owocami, a gnijącym mięsem. Ciekawe spostrzeżenie, ponieważ każdy z Nas może inaczej odebrać dany zapach, aczkolwiek zapach ten może być taki - coś pomiędzy gnijącymi owocami a gnijącym mięsem.

Ciekawą informacją jest, że gdy przybijamy się do krzyża w pozycji opuszczonej, nasze wyciągnięte ramiona tworzą z górną belką krzyża kąt o rozwarciu sześćdziesięciu pięciu stopni. Natomiast w pozycji podciągniętej kąt wynosi siedemdziesiąt stopni. Nigdy się aż tak bardzo nie zastanawiałam nad tym pod jakim kątem można zostać przybitym, a tu wystarczy poczytać dobrą tematycznie książkę.

Wiecie może jakie są sprawdzone sposoby by sprawdzić czy ktoś jeszcze życie? 
Nie? Podam kilka sposobów jak to sprawdzić:

  • krojenie podeszwy stóp brzytwą,
  • wbijanie igły pod paznokcie u stóp,
  • trąbienie na rogu prosto do ucha,
  • wpychanie rozgrzanego do czerwoności pogrzebacza w odbyt,
  • używanie kleszczy do sutków (obecnie znamy dużo zastosowań względem tych kleszczy),
  • wlewanie do ust ciepłej uryny,
  • władanie insektów do ucha,
  • ostatnim będzie smaczek w postaci najzwyklejszego ołówka wciskanego w dziurkę nosa.                                    

Jak dla mnie Mary Roach przygotowała i wydała porządnie systematyzowaną wiedzę na temat różnych wykorzystywań ciał zmarłych osób.
Sama poszukuję różnych takich ciekawych wiadomości na różnych stornach internetowych i książkach naukowych, ale uwielbiam gdy ktoś już systematyzuje wiedzę na dany temat w jednej książce.

Powszechnie wiadomo, że nie zawsze jest tak, że na dany temat są jednakowe dowody naukowe potwierdzające daną tezę. Zawsze może się czymś ona różnić od poprzedniej, bądź całkowicie obalić starsze dowody.

Tak samo jest z Naszym życiem. W moim obecnym wieku, gdy patrzę wstecz na dokonane decyzje  i wybory postąpiłabym teraz inaczej. Samo doświadczenie życiowe zmienia nasz punkt widzenia otaczającego nas Wszechświata, więc nigdy się nie zamykajmy na jedne tezy. 
Zawsze miejmy wybór. 
Nigdy nic nie jest ani czarne, ani białe, ani szare. 
Bawmy się w życiu kolorami tęczy, albowiem nigdy nie znamy ani dnia ani godziny gdy będziemy musieli się rozstać z ciałem i odejść na zawsze.

środa, 26 czerwca 2019

"Gdzie śpiewają diabły" Magdalena Kubasiewicz



Ewa, siostra bliźniaczka Piotra, zaginęła bez śladu.
I chociaż minęło już dziewięć lat, on nadal nie potrafi się z tym pogodzić.
Nieoczekiwanie w sprawie Ewy pojawia się nowy trop.
Jej zdjęcie znaleziono w rzeczach Patrycji, dziewczyny zamordowanej w Azylu, miasteczku gdzieś na końcu świata. 
Śledczy bezradnie rozkładają ręce, a Piotr bez chwili wahania wyrusza w podróż, by
dowiedzieć się czegoś więcej. Trafia na miasteczko niczym z horroru:
małą społeczność, mroczne sekrety i zmowę milczenia.

Maria nie była diabłem.
Miała tylko jego serce,
zamknięte w szkatułce z różanego drewna.

Akcja całej książki dzieje się w małym, zapomnianym miasteczku Azyl na końcu świata.
Piotr próbując dowiedzieć co się stało z jego siostrą trafia właśnie do tego miasteczka niesiony dowodem oraz przeczuciem, że w tym miejscu była jego siostra i tutaj ją znajdzie.

Czy aby na pewno odnajdzie własną siostrę?
Czy miasteczkowi otworzą ramiona i chętnie przywitają nowego przybysza?

Na pierwsze pytanie nie odpowiem, ponieważ odpowiedź zawarta jest w książce.
Jednakże co do drugiego pytania to miasteczko nie cieszyło się na przybycie obcego.
Preferują spokój, który niedawno został zaburzony przez policjantów, który badali sprawę śmierci mieszkanki Azylu.

Azyl jest miasteczkiem stworzonym dla osób, które nie mogą odnaleźć się w gronie najbliższych i otaczającym świecie. Jest miejscem dla osób, które poszukują zrozumienia innych osób przy których nie będą się czuli wyobcowani. Jest to miejsce w którym nawet ja chciałabym się znaleźć. Czasami mi samej trudno się odnaleźć w zawiłościach życia i pragnę chwili odpoczynku.

Jako małe dziecko bardzo uwielbiałam opowiadania, bajki dlatego nie zdziwiło mnie to, że książka także zawiera historię miasteczka. Każda historia różni się od siebie. Każdy mieszkaniec posiada własną historię miasteczka. Własne wyobrażenie powstania i to od czego powstało. Czy to Diabeł był pierwszy czy Czarownica?
Pierwszą historię, którą czytamy w książce jest historia opowiedziana przez starą Iwanową.
Chcecie posłuchać?
Był sobie raz Diabeł.
Diabeł miał oczy czarne jak dwa agaty i włosy ciemne jak nocne niebo, skórę zaś białą jak śnieg. Diabeł miał też serce ciemniejsze od skrzydeł kruka i twardsze niż diamenty. Sam nie wiedział, skąd wziął się na świecie - wiedział tylko, że ten świat kiedyś był inny, bardziej przyjazny diabłom. Trzymał się więc głównie lasów, bo szum drzew się nie zmieniał, nie zmieniał się ogień i dym, nie zmieniał się zapach mchu i jego własny głos, kiedy śpiewał pieśni, których nikt nie mógł usłyszeć.

Raz zawędrował nad brzeg jeziora o wodzie tak czystej, że dno dało się zobaczyć nawet na samym środku, gdzie woda była tak głęboka, że z trudem dawało się dopłynąć do dna. Nad jeziorem stała zaś niewielka chatka, w której mieszkała młoda dziewczyna - i dziewczyna ta miała tak czyste serce i tak piękny uśmiech, że Diabeł postanowił zdobyć jej duszę.

Choć panna mieszkała na uboczu, to młodzi mężczyźni nieraz pukali do jej drzwi. Może chodziło o sposób, w jaki się uśmiechała. A może o to, jak patrzyła. Nikogo jednak nie zapraszała do środka i nikt nie potrafił poruszyć jej serca.
Diabły są jednak sprytne i cierpliwe, kiedy im na czymś zależy.

Diabeł siadał więc na brzegu jeziora, grał i śpiewał o minionych dniach, o świecie pełnym magii, o mocy ognia i wody, ziemi i wiatru. Śpiewał o dziwach, jakich dziewczyna nie znała, ale o jakich czasem śniła, a pieśń niosła się daleko nad wodą. Była wiosna, a wiosną coś wisi w powietrzu, coś niespokojnego, co wywabia po długiej zimie, co wzywa do robienia szalonych rzeczy. Rozkwitały pierwsze kwiaty, zieleniły się pąki na drzewach. I sny panny wypełniały ognień, woda, wiatr, żar-ptaki na niebie, mówiące wilki, widma, a przede wszystkim głos Diabła. Najpierw wieczorami otwierała tylko okno, by móc go słyszeć. Potem zaczęła stawać na progu. Po kilku tygodniach wychodziła już na brzeg. Wreszcie, nim wiosna przemieniła się w lato, pierwszy raz usiadła u boku grajka.
Nie przypominał chłopców pukających do jej drzwi, Oni nie znali takich pieśni i takich historii, nie mieli takich oczu i takiego uśmiechu - bo Diabeł umiał uśmiechać się równie pięknie jak ona. Może nawet piękniej.

W taki sposób uśmiechają się tylko diabły, ale dziewczyna nie mogła tego wiedzieć.
Nauczył ją swoich pieśni, snuł historie o innych miejscach i czasach, wymieniał imiona gwiazd. Mała chatka, oczy i palce zmęczone od szycia, rwanie chwastów w ogródku, gdy słońce pali w kark, zbieranie leśnych owoców i prości chłopcy przychodzący po pracy w polu to wszystko zaczęło się wydawać nudne i wstrętne. Myśl o poślubieniu jednego z mężczyzn, którzy ją odwiedzali, o rodzeniu dzieci, póki się nie zgarbi, a jej uroda nie przeminie, przerażała pannę coraz bardziej. I dziewczyna czuła, że żyje tylko dla tych wieczorów spędzonych u boku Diabła, że nic poz jego głosem, ciemnym niebem, jasną tonią jeziora nie ma znaczenia. Diabeł był sprytny i cierpliwy, o nic nie prosił i niczego nie narzucał, pozwalając, by na pieśniach, opowieściach i pytaniach dziewczyny przeminęło lato. Kiedy zaś w chłodnych podmuchach wiatru czuć już było nadchodzącą jesień, kwiaty przekwitały, liście czerwieniły się na drzewach, a na niebie pojawiły się klucze odlatujących gęsi, zapytał, czy chce, żeby nauczył ją magii. Dziewczyna miała czyste serce i kiedyś przeraziłaby ją ta propozycja. Wzbudzała lęk nawet teraz, ale pieśni zasiały w jej duszy nieuchwytną tęsknotę, a uśmiech Diabła nie był już obcy.

Noc nadchodziła wcześniej, a wieczory robiły się chłodne, więc kiedy zapadała ciemność, Diabeł rozpalał ognisko - i w jego blasku uczył pannę magii. Pokazywał, jak utrzymać w ręku płomienie, jak zobaczyć przebłyski przyszłości w przejrzystych wodach jeziora, jak sprawić, by rośliny szybciej kwitły pod dotykiem. Był dobrym, cierpliwym nauczycielem.
Nie zaprotestowała, gdy pewnej szczególnie zimnej nocy objął ją ramieniem.

I kiedy liście z drzew opadły, jezioro skuł lód, a ziemię przykrył śnieg, otworzyła przed nim drzwi swojego domu. Diabeł przestąpił próg, uśmiechając się iście po diabelsku. Serce dziewczyny należało do niego, a gdy uczył ją magii, zmienił jej duszę. teraz mógł po nią sięgnąć, ale czekał - zima przemijała, on zaś dalej mieszkał w chatce i wciąż nie odebrał kochance duszy. Nie pytaj dlaczego. Nikt nie pojmie, co się dzieje w głowie diabła.

Diabły są sprytne i cierpliwe, ale i one popełniają błędy. Diabeł patrzył na kobietę, w której domu mieszkał, i wciąż widział dziewczynę o czystym sercu, pięknym uśmiechu i tajemniczym spojrzeniu. Tę samą dziewczynę, którą pewnego dnia spotkał nad brzegiem jeziora. Zapomniał, że nie jest już tamtą panną - że przecież uczynił ją czarownicą, a czarownice tańczą z ogniem i słuchają wiatru, czarownice widzą przyszłość w wodzie i karmią się siłą ziemi. Czarownice mocno kochają i równie mocno nienawidzą. Czarownice nie są naiwnymi dziewczynami, które może zwieść pieśń i uśmiech.

Śnieg topniał. Nadchodziła wiosna i Diabeł uznał, że dusza, już i tak należąca do niego, powinna zostać ostatecznie odebrana, by on mógł ruszyć dalej. Jakaś jego część nie chciała krzywdzić dziewczyny, lecz lasy, pola i trakt wabiły go z coraz większą mocą. Chłopcy, którzy pukali kiedyś do drzwi chatki, wodzili za nim niechętnymi spojrzeniami, a Diabeł tęsknił za drogą i dość miał ciasnych ścian. Czarownica jednak spojrzała w przejrzyste wody jeziora i zobaczyła tam prawdę.

Tej samej nocy wycięła Diabłu serce.

Zamknęła je w szkatułce i wrzuciła na dno jeziora, przywiązując kochanka do tego miejsca. Czerń diablego serca zabarwiła wodę na czarno, to zaś tak bardzo przeraziło mieszkańców, że spalili chatę. Nie znaleźli jednak czarownicy. Nikt z pobliskiej wioski już nigdy jej nie zobaczył, nikt nie dowiedział się, co ją spotkało. Czasem za to słyszeli śpiew nad brzegiem jeziora i przychodzili wezwani magiczną melodią, a Diabeł zmuszał ich, by rzucali się do jeziora i próbowali wydobyć szkatułkę. Serce Diabła jest jednak ciężkie i twarde, ten ciężar każdego ściąga więc na dno.

Po dziś dzień nad Diablim słychać śpiew.


I jak się Wam podoba pierwsza historia?
Mnie bardzo zachęciła do dalszego czytania książki, by dowiedzieć się jak inne osoby stworzyły własną wersję opowiadania.

Jak dla mnie to przepiękna historia, jednakże po przeczytaniu książki oraz poznaniu historii z różnych stron i od różnych osób, sama mam swoją własną historię, ale zostawię ją dla siebie :)

Morałem książki jak dla mnie jest to, że każdy z Nas poszukuje odpowiedzi na przeróżne pytania na które niekoniecznie chce poznać odpowiedź bądź nigdzie nie można znaleźć odpowiedzi. Opowiada także o tym, że każdy z Nas potrzebuje takiego miejsca jak Azyl. Miejsca gdzie w każdym momencie można przyjechać i odpocząć, wyciszyć się.

Czy kiedykolwiek znajdziemy miejsce w którym możemy pozostać sobą, nie musząc niczego udowadniać oraz cieszyć się bieżącą chwilą?
Mam nadzieję, że kiedyś sama odnajdę takie miejsce.

czwartek, 13 czerwca 2019

PRZEDPREMIEROWO "Ring Girl" K. N. Haner



Ona - córka byłego Mistrza Świata w boksie
On - pretendent do tytułu

Czy odnajdą się w świecie,  który oboje równie mocno kochają, co nienawidzą?
Czy tajemnice, które mają przed sobą, nie przeszkodzą im w 
drodze do szczęścia?

Kolejna przeczytana książka tejże Autorki i mogę powiedzieć, że po raz kolejny się nie zawiodłam.

Romanse czytam po to by się odprężyć. Uciec w inne klimaty czytanych przeze mnie książek i zawsze jakoś tak pada na K. N. Haner? Przypadek? Nie sądzę.
Jak dla mnie Kasia pisze świetne romanse z tych, które miałam okazję przeczytać.

Ona - Eden - córka byłego Mistrza Świata przypadkowo powraca na terytorium związanym z boksem. Wybiera się na Galę Mistrzów z kolegą z którym jest w stosunkowo może trochę dziwnej relacji, ale zależy co komu odpowiada... 

Spotykają na Gali Jego - pretendenta do tytułu - Logana. 
Jak to bywa u bokserów. Nieziemsko wyglądający, do tego pewny siebie mężczyzna, który wie czego chce od życia. 

Przypadkowo? A może i nie przypadkowo? 
Eden ląduje na kolanach Logana. Czy w tym momencie zaczynają na siebie spoglądać inaczej? Hymm.. zobaczymy.
Oczywiście nie uszło to uwadze dziennikarzom, którzy od razu zwęszyli nowy materiał na pierwszą stronę. Oczywiście nie było by w tym nic dziwnego, że Logan ratuje kolejny raz Eden przed błyskami fleszy natarczywych dziennikarzy. Logan zabiera Eden do swojego mieszkania. 

Czy wywiązuje się z tego coś namiętnego? Coś niedozwolonego? Zakazane jabłko?

Namiętność jest cudowna tak jak i zgubna.
Przez nią brniemy w kłamstwa, które później jest trudno odkręcić, ale czy my sami nie okłamujemy siebie bądź najbliższych?
Zawsze wybieramy mniejsze zło w postaci kłamstwa, niż to by wyjawić bolesną prawdę.

Do czego mogą doprowadzić skumulowane kłamstwa, nienawiść do drugiej osoby oraz chęć dominacji? 
Do czego może być zdolna osoba zaślepiona nienawiścią?
Jak radzić sobie z presją otoczenia?


"Bo nieważne, ile razy upadniemy. 
Ważne jest, by przyznać się do błędów i próbować je naprawić, a potem iść dalej.
Najgorzej jest stać w miejscu i nic nie robić".

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia